Zobacz nowe serwisy Kulturalnej Polski!
Streszczenia, opracowania lektur

Żona Wacia

Konstanty Ildefons Gałczyński


Żona Wacia

Cześć wam. Proszę o spokój. Jestem żona Wacia,
prześladowanego wieszcza. Byli trzej bracia: Wacio, Gucio i Pucio - i wszyscy tworzyli,
Wacio z wszystkich najdłużej, do ostatniej chwili. Lecz właśnie pióro złamał, o tak! i wbił w ścianę;
wchodzę: kanapa - Wacio - i pióro złamane. Więc chciałam pióro skleić, Wacio dał znak brwiami,
że nie, że już nie trzeba. I rzekł: "Taaak". I zamilkł. Na podłodze, koło miednicy, leżał w strzępach
ostatni dramat Wacia pt. "Trąba", dziesięć aktów, a wszystko własną Wacia ręką.
Lecz oni powiedzieli, że nie ma wydźwięku - więc Wacio wziął te akty, wsadził do kieszeni
i poszedł ulicami pod deszczem jesieni, pośród tych złotych liści, przez tych wichur popęd,
z kilową łzą na rzęsach, tragiczny jak Szopen. Na obiad była zupa, bigos, dorsz - to wszystko.
Nagle Wacio wstał z krzesła i palnął mnie łyżką, o, w te zęby, i włosy posklejał bigosem.
Jęknęłam, ale co tam, ja każdy ból zniosę, niech mnie nie tylko zęby, lecz i nerki bolą,
byle tylko on tworzył, mój złoty Apollo. Więc przyklękłam i mówię: "Waciu, ptaszku słodki,
a może chcesz herbatki? a może szarlotki?" Lecz Wacio, jak to Wacio, darł na sobie wdzianko
i krzyknął do mnie strasznie: "Ty drobnomieszczanko, chcesz mnie szarlotką spłycić? Na mnie wszechświat liczy,
ja jestem sfinks - powiada - bardzo tajemniczy. Meczą mnie metafory i różne natchnienia,
Mickiewicz przy mnie mucha, a Szekspir to szczeniak, nie myśl, że jutro oddam mocz do analizy,
ja jestem nad mocz wyższy, jam jest metafizyk, mistyk - powiada - jestem, mistyk, panie dziejski,
duch - powiada - specjalny, w formacie dantejskim". Tu wszedł Pajęczynowski, nerwowy człowieczek,
co go też nie drukują z powodu tych rzeczy - wszedł, kichnął i zapłakał, i stanął przy ścianie.
A Wacio jak nie krzyknie: "Ach, ty grafomanie, beztalencie śmierdzące, ty literatury
zakało i tak dalej - a ja lecę w chmury, rozstąpcie się - powiada - ja wami pogardzam,
jestem wieszczem - powiada - ja pójdę do «Marca», rodziny redaktorów po kątach rozstawię,
a potem jak duch siny pójdę po Warszawie, latarnie powywracam i duże, i małe
i w dzwony każę dzwonić na mą cześć i chwałę". Tutaj Wacio szarlotki zjadł większy kawałek,
wzrokiem po nas potoczył obłędnie, bezradnie,
potem z kanapy wyjął swe dzieło ostatnie, poemat pod tytułem "Moje dziwne biodra".
Pajęczynowski chwalił, ale z miną łotra, wiadomo: hipokryta, zazdrości Waciowi,
a co naprawdę myśli, to nigdy nie powi. A mnie się wciąż zdawało, że gdzieś słychać wodę.
I gdy odbrzmiały tony "Moich dziwnych bioder", Wacio syknął i tupnął, i legł na kanapie,
i zasnął. A spać lubi. A jak śpi, to chrapie. Nocami, kiedy księżyc odbija się w lustrze,

strona:   - 1 -  - 2 - 


Drukuj  Wersja do druku     Wylij  Wyślij znajomemu


Komentarze
artykuł / utwór: Żona Wacia




Dodaj komentarz


Imię:
E-mail:
Tytuł:
Komentarz:
 






Menu:

Cytaty, sentencje

Linki:
Adam Asnyk
Adam Mickiewicz
W pustyni i w puszczy
Iliada
Inny świat
Jądro ciemności



   





.:: top ::.
Copyright galczynski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska
współpracaautorzykontakt