- Jestem z miesięcznika "Panika" - mówił blady młodzieniec w kolorowych trzewikach, przestępując z nogi na nogę. - Właśnie postanowiliśmy rozpocząć, że tak powiem, energiczną akcję przeciwko zalewającym ojczyznę miazmatom pornografii. Z początku to myśmy tak, na hektografie, ale teraz to już na całego. I tu blady młodzieniec rozwinął rulon bristolu, i którym było wyobrażenie korpulentnej nagiej niewiasty; poza należała do kategorii wyuzdanych. - A co to takiego? - spytał lękliwie młodszy cenzor. - To, panie naczelniku - że tak powiem frontispis, okładka. Bristol, 20 na 18. My tak, wie pań, w celach pedagogicznych - dla odstraszenia. A u góry tytuł - kolorem. - Więc o co panu chodzi? - Jestem z miesięcznika "Panika". My chcielibyśmy rozpocząć walkę z zalewającymi bałwanami pornografii. Poparcie rządu. A co do tego rysuneczku, to właśnie chciałbym zapytać, czy panowie, tego ten, żadnych ewentualnych sprzeciwów? Młodszy cenzor lękliwie spojrzał na rysunek i przymknął oczy. Fiknęło mu coś w głowie. Wspomnienia z dziecinnej lektury Boccaccia czy coś takiego. - No cóż, ja zasadniczo, niech panowie jak najwięcej, zresztą proszę się zwrócić do naczelnego cenzora. - Jestem z miesięcznika "Panika" - deklamował b.m.w.k.t, stojąc przed obliczem kierownika referatu. - Stanąwszy na stanowisku de facto apolitycznym, chcielibyśmy rozpocząć walkę z gangreną współczesności, która aczkolwiek. . - Niech pan siada. Co to za papier? - To właśnie, że tak powiem, w celach pedagogicznych. Kobieta... - Obnażana. - Tak jest. Ale my, panie naczelniku, to jako symbol. Wyżyny symbolu, Kier. ref. poprawił binokle i z utajoną lubością wziął się do egzaminowania rysunku. - Co za piersi! - mruknął gdzieś bardzo głęboko. A głośno: - Niestety, panie kochany, zdaje mi się, że z tego nic nie będzie. Rozumiem, panie, symbol. W tym jednak coś tkwi niedobrego. Hm, hm. Cóż ja panu poradzę? Niech pan się zwróci do Rady Opieki Moralnej. Oni tam, wie pan, bardzo chętnie. Tam pana z otwartymi ramionami. Moje uszanowanie. Już była pierwsza po południu, kiedy bladego młodzieńca wpuszczono do gabinetu R.O.M. - Jestem z miesięcznika "Panika"... - Ach, wiemy... Niech pan to pokaże - rzekł prezes, charakterystycznie zmrużając oko. - Skieruję pana do ministerstwa. W Ministerstwie długo błąkał się blady młodzieniec, żeby w końcu dowiedzieć się, że przez pomyłkę wpadł do Ministerstwa Wojny. - Panie święty! - ryknął pulchny porucznik - Taż nie tu pan wpadł. - Taż do Wewnętrznych trzeba. W MSW długo badano podejrzany rysunek. Dziesięciu urzędników postawiło na nim swoje cyfry i swoje stemple, pięciu naczelników wykładało swoje uwagi. Blady młodzieniec był bledszy niż kiedykolwiek. Potem odbyła się konferencja, na której zadecydowano, że w rysunku coś takiego jest. Odesłać do decyzji naczelnego cenzora. O godz wpół do czwartej blady młodzieniec znalazł się w tym samym punkcie, z które był wyszedł. - Jestem z miesięcznika "Panika"... - mówił przestępując z nogi na nogę. - Wybaczy pan, ale urzędowanie skończone. Na ulicy blademu młodzieńcowi zrobiło się niedobbrze Wszystko pokręciło mu się w głowie: rysunek, twarze cenzorów, referentów, naczelników, stemple, woźni, podpisy, poczekalnie, i lwia morda przed Ministerstwem Wojny. - Jestem z miesięcznika "Panika" - rzekł podchodząc do posterunkowego. - Pornografia, ta największa plaga tęskniącej do ideału współczesności... - Dokumenciki! - Chwileczka, służę panu. I tu blady młodzieniec jął wywracać oczy i kieszenie. - W domu, chyba zostawiłem w domu. - W domu? Ha, ha. Pań będzie łaskaw do nas My to wyjaśnimy, wszyściutenieczko wyjaśni-i-i-my.
.:: top ::.
Copyright galczynski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska współpraca • autorzy • kontakt