Dziś nadzwyczajna okazja!
Cztery tematy w jednym liście!
Co to znaczy KDK?
"Autorzy wśród swoich czytelników"
Mody warszawskie
oraz
Piekielne postscriptum:
Wprowadzam przepustki
I
Otóż: Wyobraźmy sobie. Panie Redaktorze, że, idąc ulicą, upadam na głowę i pod wpływem tego tragicznego wypadku staję się nieprzejednanym wrogiem KDK, czyli Klubu Dobrej Książki. Oczywiście natychmiast dzwonię do wszystkich zaprzyjaźnionych redakcji i inspiruję kampanię przeciwko KDK. Oczywiście ukazują się tytuły: Widmo KDK nad Polską! Członek KDK morduje żonę i dzieci. Jeszcze jedna ofiara ślizgawicy i lektury: zaczytana staruszka z KDK łamie nogę itp. Naturalnie, że tego rodzaju negatywna, warcholska akcja, odniosłaby właśnie pozytywny skutek. Bo szepty i świsty bezpłodnych teoretyków to jeszcze jeden pomyślny wiatr dla takiej działalności praktycznej, która trafia w sedno. Bo KDK, Klub Dobrej Książki, zaspokaja GDK-głód dobrej książki. Bo KDK daje książkę tanią, nareszcie tanią! Bo KDK planuje swoje wydawnictwa uwzględniając postulaty czytelników. Bo dzięki KDK miliony ludzi w Polsce staną się znowu szczęśliwymi posiadaczami własnych księgozbiorów. Bo - tu czuję przypływ sil proroczych i łzy wzruszenia zalewają mi rękopis - przyjdzie czas, kiedy cala Polska będzie jednym wielkim KDK, Klubem Dobrej Książki. My i oni, ty i jaKażdy członkiem KDK!
II
"Autorzy wśród swoich czytelników" to druga rewolucyjna akcja spółdzielni "Czytelnik". Brałem właśnie w tej akcji udział objeżdżając miasta i miasteczka Wybrzeża. Podczas mojego objazdu zrozumiałem, że: 1. Od salonów naszych perorujących intelektualistów do szarej Polski jest tak daleko jak stąd do księżyca. 2. Że poezja na dziś musi być jak gorący pocałunek. Innej poezji oni nie chcą. Inna poezja nie ma szans. I na to nie ma rady, choćby nie wiem ile pliszek chwaliło swoje ogonki.
III
W pewnych wytwornych kołach warszawskich jest moda obecnie na: romantyczny heroizm, smutek, zamyślenie, a nawet szloch. Do najlepszego tonu należy np. nie donieść kanapki z łososiem do ust i rozpłakać się ze wzruszenia.
IV
(Postscriptum) Z powodu wielkiego napływu wielbicieli do mojej Osoby wprowadziłem na wzór warszawski przepustki do mojej Osoby. Teraz u mnie. Panie Redaktorze, siedzi na dole w portierni pięciu ironistów, z których pierwszy patrzy na faceta, drugi kiwa głową, trzeci trąca nogą tego, co kiwa głową, czwarty patrzy przenikliwie na faceta, a piąty zadaje facetowi oszałamiające pytanie: A pań właściwie w jakiej sprawie do ob. kardynała Galczyńskiego?" - i ewentualnie wydaje facetowi przepustkę z dwudziestoma pieczęciami. Pożytku i sensu w całej zabawie niewiele, ale za to ile śmiechu! Niech pan przyjdzie do mnie na kakao. Pański Karakuliambro
.:: top ::.
Copyright galczynski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska współpraca • autorzy • kontakt