Zobacz nowe serwisy Kulturalnej Polski!
Streszczenia, opracowania lektur

Premiery w Biarritz

Konstanty Ildefons Gałczyński


Premiery w Biarritz



feeria


(na temat spotkania, które nie miało miejsca)
- Podać samochód kary -
rzekł premier: - Jadę do Biarritz:
mam dolary.

I zaraz na gładkiej szosie
motoru zaturkał truchcik.
Po bokach pocztylioni
cwałowali w liberiach - zieloni;
a na końcu,
grzejąc się w słońcu,
z oczami jak niezabudki
jechał malutki
kuchcik.

Jechali przez dziwne kraje
(cóż, premier ma swoje fantazje):
przez Alpy i Himalaje,
przez Amerykę i Azję
I wreszcie
(za złe mu tego nie bierzcie),
jak Kolumb widzący ziemię,
wykrzyknął premier:
- Stop! Biarritz.

Ślicznie tam było, uroczo,
księżyc przyświecał nocą,
a we dnie po plaży bez gaci
najwybitniejsi maszerowali dyplomaci;
stenotypistki z papieskich biur,
leżąc na wznak, badały formy chmur,
a ci dranie
Amerykanie
pluli
i gumę żuli.
Chińczycy... Zresztą sam pań wie,
że w Biarritz nie jest źle.

A więc powiedział premier:
- Życie zamęczyć chce mię,
wypocznę sobie otóż,
dość mam kłopotów!

I odtąd wszystko poszło parole d'honneur jak we śnie:
premier wstawał wcześnie
i w towarzystwie tylko sekretarza
szedł, kędy plaża
rozmarza.

Pewnego razu, jakoś wpół do dwunastej,
gdy pewna Polka obok się zachwycała Włastem,
premier spostrzegł w oddali jakieś znajome ciało,
które na piasku leżało
i się grzało.
Niby to ciało.

Więc w ciało utkwił oczy orle i uparte
nasz premier.
Nagle stukając się w ciemię,
- Boże! - wykrzyknął - przecież to Kazio Bartel!
Pójdę, przywitam, może mu co dolega,
to mój kolega.
Radosne było spotkanie,
usta sobie podali na to powitanie
i widać było z łez, które litrami odmierzał
z nich każdy, jak Kazimierz kocha Kazimierza.

- No cóż?
- No jak?

- Połóż się lepiej na wznak;
mówię ci, to dużo przyjemniej...
- Tak... tak...
- Tak... tak...
- Cóż, smutno ci chyba beze mnie...
- Ba, ta Angielka...
- A w sejmie?!
- Poczekaj, ona zaraz kostium zdejmie...
- Tak... tak...
- Tak... tak...
- Chwila jest bardzo wielka.
- A minę masz jakąś złą.
- Pauvre garçon!
- Kto, ja? to chyba ty!
- Ach, dajże spokój mi...
- Chodźmy na obiad.
- Allons.

Konstanty Ildefons Gałczyński
"Cyrulik Warszawski", 1929 nr 29



Drukuj  Wersja do druku     Wylij  Wyślij znajomemu


Komentarze
artykuł / utwór: Premiery w Biarritz




Dodaj komentarz


Imię:
E-mail:
Tytuł:
Komentarz:
 






Menu:

Cytaty, sentencje

Linki:
Adam Asnyk
Adam Mickiewicz
W pustyni i w puszczy
Iliada
Inny świat
Jądro ciemności



   





.:: top ::.
Copyright galczynski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska
współpracaautorzykontakt