Zobacz nowe serwisy Kulturalnej Polski!
Streszczenia, opracowania lektur

Sonata księżycowa rodziny Kon

Konstanty Ildefons Gałczyński


Sonata księżycowa rodziny Kon

Tramwaj leciutko dzwoni.
Wietrzyk lekkuchno wieje.
Rodzina Koń jak jeden mąż
wychodzi na spacer w Aleje.

Gwiazdy już przygrywają,
przygrywa kwiatów zapach.
- A otóż i bzy rozkwitają -
powiada Moryc, papa.

Moryc jest trochę astrolog:
zezem w księżycu tonie.
Opodal dziatki swywolą:
Bela, Sala i Moniek.

Moryc, małżonek prawy,
idzie pod rękę z Dorą.
I tak płyną w pięcioro,
sentymentalne zjawy.

Sub specie aeternitatis
żadne z nich wiele nie waży -
po prostu: zjadłszy serdelki,
lubią w księżycu marzyć.

Z wysokości mego "Chryslera"
poglądam na nich wzruszony
i serce czułością wzbiera:
- Stare, kochane Kony!

Na pewno: punkt o dwunastej
powrócą sobie do pielesz:
Będzie herbata z ciastem
i innych rozkoszy wiele.

I nigdy nie będzie inaczej
- myślę mądrymi oczyma -
tylko Sala w poduszkę się spłacze
nad "Siódmą jesienią" Tuwima.

Konstanty Ildefons Gałczyński
"Cyrulik Warszawski", 1929 nr 21



Drukuj  Wersja do druku     Wylij  Wyślij znajomemu


Komentarze
artykuł / utwór: Sonata księżycowa rodziny Kon




Dodaj komentarz


Imię:
E-mail:
Tytuł:
Komentarz:
 






Menu:

Cytaty, sentencje

Linki:
Adam Asnyk
Adam Mickiewicz
W pustyni i w puszczy
Iliada
Inny świat
Jądro ciemności



   





.:: top ::.
Copyright galczynski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska
współpracaautorzykontakt