Orfeusz w piekle Obraz IV triumf i odjazd Orfeusza
Konstanty Ildefons Gałczyński
Orfeusz w piekle
Obraz IV
triumf i odjazd Orfeusza
Orfeusz i Eurydyka pośrodku sceny na podwyyyniu, otoczeni przez wszystkich Bogów.
Chór Bogów:
Orfeuszowi cześć,
niech żyje srebrnej lutni ton,
Orfeusz z Eurydyką swą.
Gdy pieśniarz ten zaśpiewa,
pląsają lwy i drzewa,
niech Styks i Olimp śpiewa
Orfeuszowi cześć.
Orfeusz, dziecko muzy,
Orfeusz, mężny muzyk,
uczcijmy Orfeusza,
niech żyje, żyje nam,
niech żyje nam,
Eurydyki dzielny mąż
Orfeusz niech nam śpiewa wciąż.
Jowisz:
A teraz ty, mój Eskulapie,
co wśród lekarzy trzymasz prym,
przelej natchnienie swe na papier
i ułóż nam orficki hymn.
Eskulap:
(szybko pisze w notesie)
Chór Bogów:
Panie doktorze, raz dwa trzy
śpiew niech z twej buzi brzmi.
Eskulap:
Niech inni piją napoje niedorzeczne
i do spragnionych ust niech przechylają szkło,
Orfeusz boski wieszcz, on lubi bary mleczne,
więc mlekiem czcijmy go,
évoé, białym napojem,
precz z kawą, precz,
évoé, bo mleko to jest
najlepsza rzecz.
Chór Bogów:
Évoé ttd. Kupido i Merkury wnoszą walizki Eurydyki i Orfeusza.
Kupido:
Walizki obywatela Orfeusza i obywatelki Eurydyki.
Merkury:
Motorówka podana: Charon czeka.
Orfeusz:
Eurydyko, żegnajmy się.
Eurydyka:
(do Diany): Żegnaj, Diano.
Wenus:
(podchodzi do Eurydyki): Do widzenia, Eurydyko.
Pluton:
(szepcze cos na ucho Jowiszowi, Jowisz kiwa głową przytakująco)
Jowisz:
Orfeuszu.
Orfeusz:
(wyciąga rękę do Jowisza, sądząc, że Jowisz cbce się z nim pożegnać)
Jowisz:
(cofa swoja rękę): Zaraz. Zaraz. Ja się bardzo cieszę, że sprawa została załatwiona od ręki.
Orfeusz:
Nie od ręki, tylko od serca.
Jowisz:
Niech będzie od serca. Świetnie. Tylko...
Eurydyka:
Orfeuszu, jedziemy.
Orfeusz:
(odchodzi od Jowisza)
Jowisz:
(usiłuje go potrzymać, ma łzy w głosie): Orfeuszu.
Orfeusz:
O co chodzi?
Jowisz:
Posłuchaj mnie. Zrozum. Pieśń twoja jest silniejsza niż ziemia, Olimp i piekło. Ale... czy nie mógłbyś razem z Eurydyką wypełnić przed odjazdem trochę druczków? To wam zajmie najwyżej dwa tygodnie czasu. Dla mnie to taka przyjemność. Pomyśl, ja jestem tylko starym, słabym, mitologicznym bogiem.
Pluton:
(podaje Orfeuszowi stertę druczków)
Eurydyka:
(odciąga Orfeusza): Chodź, chodź. (do wszystkich Bogów) Na pożegnanie możemy wam najwyżej zatańczyć.
.:: top ::.
Copyright galczynski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska współpraca • autorzy • kontakt