Intermedium
Jarmark na rynku w Nidzie. W oknach domów kukiełkowe twarze gapiów. Pośrodku rynku pompa miejska. Przed pompą siedem krzeseł oparciem da widowni. Naprawo od pompy pomost dla komediantów. Na pierwszym planie zielony "Namiot Cudów" Raczki i Adawusa. W lewym rogu sceny podiuny stólora dwa kry sta, loteryjny stolik z wirującym piórkiem i katarynka z papugą. W pewnej odległości od stołu drogowskaz: DO LEŚNICZÓWKI. Raczka i Adamus przy stole. Wykrzykują:
Rączka:
Każdy, kto nas zaszczyca,
Adamus:
Może zobaczyć pełnię księżyca!
Rączka:
Bez teleskopu, gołym okiem!
Adamus:
Każdy się może nacieszyć nadzwyczajnym widokiem!
Rączka:
Za jedne pięć złotych po zniżonej cenie!
Adamus:
Każdy mieć może astronomiczne zadowolenie!
Rączka:
Kto ma kłopoty, kto ma tęsknoty!
Adamus:
Dla dzieci i dla dorosłych za jedne pięć złotych!
Rączka:
My tutaj dla was stoim i marzniem.
Adamus:
A bez biletu księżyc nieważny.
Rączka:
Oryginalna, stuprocentowa!
Adamus:
Za jedne pięć złotych pełnia księżycowa!
Rączka:
A kto wybuli ciężką mamonę,
Adamus:
Zobaczy na księżycu królowę Bonę.
Rączka:
Tylko u nas królowa Bona!
Adamus:
Niezwykłość, nicodzienność niewysłowiona! RACZKA: Komu, komu, bo idę do domu. RAZEM: Miracula miraculorum! Pamy.
Rączka:
No i widzisz pan, panie
Adamus:
puchy - nie idzie.
Adamus:
Bo jeszcze nie wzeszedł księźyc. Jak księżyc wzejdzie, to pójdzie. Księźyc ocean porusza, czyli przypływ i odpływ U nas także samo: księźyc wzejdzie, gotówka przypłynie Zachwalaj pan tymczasem, panie Rączka, nasz namiot.
Rączka:
(wykrzykuje): Za jednego "górala" każdy jeden w roli Sardanapala, Namiot-cudomiot. Wchodzisz pan z jednej strony jako dotychczasowa niska łamaga, przymrużamy magiczne oko i wychodzisz pan z drugiej strony w postaci trzymetrowego blondyna. Bez operacji, bez transmogryfikacji każdy jeden nabiera wzrostu i gracji! Po uiszczeniu opłaty przełom w życiu niskiego taty! Samoczynny, samogrający namiocik-cudomiocik! Pauza.
Rączka:
No widzisz pan, panie Adamus, zupełnie jak na skalnym Podhalu.
Adamus:
Czemu to, bracie Rączka?
Rączka:
Bo zaczyna nas przygniatać góra niepowodzeń.
Adamus:
Nie bądź pan taki Tetmajer na forsę. Możesz pan przez momencik popracować bezinteresownie.
Rączka:
Dlaczego?
Adamus:
Dlatego, żebyś się pan na moment poczuł niewinny jak amorek, czyli głowa bez szyi na skrzydłach. (puszcza w ruch wirujące piórko na stoliku loteryjnym i wykrzykuje) Ko-olczyki, broszki, scyzoryki, no-o-o-życzki! Grać i wygrać, panowie! Tu się gra i wygrywa najrozmaitsze przedmioty, ko-o-lczyki, broszki, scyzoryki, no-o-życzki, kolie brylantowe, zegarki!
.:: top ::.
Copyright galczynski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska współpraca • autorzy • kontakt