Zobacz nowe serwisy Kulturalnej Polski!
Streszczenia, opracowania lektur

Księżyc

Konstanty Ildefons Gałczyński


Księżyc

Po kręgu zakreślonym starannie
toczy się świecący mój mechanizm;

każdą linię, bryłę i płaszczyznę
trącam tym świecącym mechanizmem,

stąd cień srebrny podczas nocnych godzin,
co po świecie jak po twarzy chodzi.

Poruszone mą wielką sprężyną
rzeczy martwe tak jak żywe płyną,

barwę, nazwę, kształt, wagę i wymiar
w dźwięczną płynność zmienia noc olbrzymia

i ucicha wiatr, i milknie sowa,
gdy nadchodzi pora księżycowa.

Mosty tracą kres. Smyczki się dłużą.
W miastach zjawia się pochyłych dużo

nagle ulic. Dzikie wino gore
i się zwija raz w es, raz we flores.

Na balkonach i na balustradach
każdy promień swój rebus układa,

a gdy ciemność zgasi część promieni,
rebus wraca do ciemnej przestrzeni,

jak do matki, tam gdzie pędzi w chmurach
wyzwolona z liczb architektura.

I znów z morza rzeczy, z głębi dennej
wynurzają się kontury zmienne,

ogmatwane z wszystkich stron księźycem,
promieniami, co tną jak nożyce;

kamień jęczy, mówi swoją skargę,
w bas się zmienia, a z basa w latarkę,

z tej latarki w twarz, a potem znowu
w jakąś inną formę księżycową,

w jabłko, w lichtarz, w binokle na nosie,
i znów w ciemny wiatr na ciemnej szosie.

Ulicami, ze ściany na ścianę,
blask przenosi swe linie łamane;

plac, że przejść nie można, tak zasnuwa,
schody kradnie i okna przesuwa,

klucze giną ludziom, dyszle koniom,
wszystkie dzwonki jak na alarm dzwonią -

a to pełnia leci rozświetlona,
fruwająca, świecąca filharmonia.

Wtedy, wtedy wchodzi światło moje
w najtajniejsze skrytki, w mózgu zwoje,

w tony kruche jak szkło, w wieczne malw
w rzeki wszystkie, wzgórza, czasy, barwy,

w oczy ptasie i psie, i kobiece,
w lichtarz srebrny i zieloną świecę,

w dzikie wino po ścianie się pnące,
we wszystko kuszące, mijające,

wirujące niezmienną przemianą,
i wszystkiemu powiadam: Dobranoc,

Któż ja jestem? Płochy blask na ścianie,
a to moje polskie pożegnanie.

Rzeczy miłe, ponure i jasne,
dobrej nocy! Ja za chwilę zgasnę.

Światło moje cichnie jak muzyka.
Ten promień niech zostanie. Ja znikam.

Lecz nim zniknę - byście pamiętali -
mój ostatni koncert dam w tej sali;

prosto z nieba, przez szybę, na ścianę
wsrebrzę się i przed pulpitem stanę,

cztery walce zagram, z tłumikiem,
cztery walce nieśmiertelnym smykiem,
pod kopułą ciemną i wysoką -

a to będzie tylko wirowanie,
zakwitanie i przekwitanie,
czas tańczący, cztery pory roku.

Śnieg i pustka, owoc i pragnienie,
gwiazd imiona i bez imion cienie,
i pustynia, i zieleń kobieca,

i zgiełk w sercu, i gwiazda nad świerkiem -

strona:   - 1 -  - 2 - 


Drukuj  Wersja do druku     Wylij  Wyślij znajomemu


Komentarze
artykuł / utwór: Księżyc




Dodaj komentarz


Imię:
E-mail:
Tytuł:
Komentarz:
 






Menu:

Cytaty, sentencje

Linki:
Adam Asnyk
Adam Mickiewicz
W pustyni i w puszczy
Iliada
Inny świat
Jądro ciemności



   





.:: top ::.
Copyright galczynski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska
współpracaautorzykontakt