Dramatis personae:
Fryderyk Ucho - miejscowy Chopin
Ireneusz Indyjski - miejscowy Mickiewicz
Lolitta Niemogę - miejscowa Hermenegilda
Dolly Sisters
Trio Balzakas o r a z Wacław Zagajewicz - specjalista od zagajeń i nadto Chór prowincjonalnych urazowiczów
Gong:
Bbbum!
Wacław Zagajewicz:
Więc zaczynamy, w ramach koncertów, nasz koncert, czyli szereg występów gimnastyczno-muzykalno-wokalnych, przy współudziale orkiestry, czyli zespołu instrumentów dętych, rżniętych i szczypanych. (wypija całą wodę z karafki i dostaje rozstroju żołądka, ale opanowuje te rzeczy siłą woli)
Orkiestra:
Zapomnisz -
albo może nie zapomnisz -
zapomnisz -
ale wtedy także ja -
zapomnę -
albo może nie zapomnę -
zapomnę -
chociaż to i owo łka...
Zagajewicz:
W dalszym ciągu - kolega Ucho, z powodu zepsucia się fortepianu, wykona na skrzypcach "Trojmeraj" oraz "Polonez" Ogińskiego.
Ucho:
Ta raa ra ra ra ra raaaaa itd.
Zagajewicz:
Proszę państwa - są chwile w życiu człowieka, kiedy nasza psyche cierpi i smutek przepływa przez mentalność. Ale wtedy jak z bicza strzelił przychodzi nagle, po prostu nie wiadomo skąd, radosna wiadomość i nasza psyche rozprostowuje skrzydełka i te rzeczy; i właśnie, prpaństwa, przed chwilunią otrzymaliśmy taką radosną wieść, że fortepian został zreparowany i kolega Fryderyk Ucho, wprost tautologicznie skrzywdzony na festiwalu chopinowskim, wykona pieśń.
Ucho
(skromnie): Muzyka własna. Słowa szwagra. (gra rękami, pedałuje nogą i śpiewa basem) Mam serce i nogę.
W sercu smutki i sny.
Nogą pedał naciskać mogę.
Moje serce nacisnęłaś ty-y-y. Oklaski.
W. Zagajewicz:
Jako następny punkt programu - chociaż należałoby właściwie powiedzieć: jako następny wykrzyknik programu (ha-ha!) - wystąpi ozdoba naszego miasta, młody poeta p. Ireneusz Indyjski, całkowicie przemilkiwany przez prasę warszawską (te-e-e-ek), i odczyta utwór własny "Jesień". Orkiestra - tusz. Reflektor - fąksjone!
Ireneusz Indyjski
(spocony czterdziestolatek wychodzi przed rampę i natychmiast struga zielonego swiatła przemalowuje go nie do poznnania)
Głos z publiczności:
To nie jest Indyjski. To kant. Co oni z niego zrobili! I tak dalej!!
Inny głos z publiczności:
Puśćcie mnie! Ja jestem jego matką!! Et cetera!!!
Ireneusz Indyjski:
"Jesień"... (stwierdza z nienawiścią, że Zagajewicz wypił całą wode z karafki) "Jesień"... (ucisza orkiestrę) "Jesień": Mgła płynie wśród zalesień.
.:: top ::.
Copyright galczynski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska współpraca • autorzy • kontakt