IV
Niebo i ziemia przemijają,
chwieją się fundamenty światów,
ostatni slogan snuje pająk:
vanitas vanitatum.
Nasz każdy wiersz zaorzą pługiem,
będą kartofle, potem wódka,
bo nasze życie - za długie,
a sztuka - za krótka.
Co pozostanie? Noc,
mitologia niedorzeczna,
sowiooka noc, zielonooka noc.
Noc jest wieczna.
(Z gitarą w ręku. Za uszami z kwiatem.
W świetle księżyca.
Chciałbym być choćby najmniejszym szmaragdem
w jej zausznicach.)
V
Paryż. I noc. I Notre-Dame.
I wiatr. Na pustym placu sam
odprawiam modły do Madonny.
Trzy gwiazdki nad wieżami brzęczą
i drżą. Modlitwa kręci mną
jak wiatr natchniony, wir szalony.
VI
Tak modliłem się:
żeby - w razie ostatecznej katastrofy - Matka Boska przemieniła mnie w małą płaskorzeźbę z XII wieku, która przedstawia "Daniela w jaskini lwów";
żebym w każdej chwili umiał się rozstać z pewnym abażurem, na którym jest wyobrażona bezsensowna ryba;
żebym natychmiast ofiarował moją kanapę, moją po-złacaną kanapę, właściciele bankrutującego baru, która skarżyła mi się, że po prostu nie ma na czym siedzieć;
żeby mój ponury kolega zrozumiał, że "średniowiecz-ny" to znaczy wesoły, a czterej Ewangeliści (Anioł, Wół, Lew i Orzeł) to wesołe chłopy, jak pielgrzymi kanterburyjscy, jak czterech kumów na chrzcinach; żeby urzędnicy z firmy "Trwoga & Żołądek", zamiast opowiadać głupie kawały, lepiej śpiewali podczas przerwy psalmy;
.:: top ::.
Copyright galczynski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska współpraca • autorzy • kontakt