Na dłonie Krystyny
Księżniczki Mediolanu
malowanej przez malarza Holbeina
D-rowi Juljuszowi Starzyńskiemu w Rotterdamie W Lingen, w hotelu "Naave",
pod blaskiem śmiesznych meluzyn,
piliśmy czarną kawę:
ja, pan Starzyński i Muzy,
wyzwolone przez Eisenhowera
i Żukowa, i desant Claira -
a Muzy były pijane,
trochę z wosku, trochę przeszminkowane:
Euterpe, Klio i Talia.
W Polsce została Natalia.
I nagle Jul: - Trubadurze
od szpady i mandoliny,
chce pan, to panu pokażę
dłonie księżniczki Krystyny.
- Chcę. - I się rozpoczęła
po schodach ta podróż chwiejna:
Szedł Julek, Talia i Klio
w pielgrzymce do pana Holbeina,
na końcu ja, drżąc jak trzcina.
Więc śmiała się ze mnie Talia.
Sądziłem, że będzie Krystyna,
a to właśnie była Natalia:
łokcie podobnie śmieszne,
uszy z drogiego kamienia.
(Deszcz ustał. I księżyc wzeszedł.
I zaczął się przypływ sumienia.)
Wrzasnąłem jak we śnie, widząc
takie same dłonie-konwalie -
i łzy na Krystynę upadły,
na Talię i na Natalię.
.:: top ::.
Copyright galczynski.kulturalna.com
Wydawca: Olsztyńskie Towarzystwo Inicjatyw Kulturalnych - Kulturalna Polska współpraca • autorzy • kontakt